Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zamknij Zamknij

Informacje

Budynek Główny Miejskiej Biblioteki Publicznej

Powstanie styczniowe 1863-2023

W styczniu 1919 r. w numerze 26 czasopisma krakowskiego „Nowa Reforma” pojawił się tekst historiografa i publicysty Mariana Dubieckiego, prywatnie przyjaciela Józefa Ignacego Kraszewskiego, dotyczący powstania styczniowego.

Piszący te wyrazy dobrze pamięta przerażenie pewnego rosyjskiego kapitana, który nawpół oszalały, wracając z potyczki, będącej dla niego porażką (d. 7 maja 1863 r.) wpadł do Białej Radziwiłłowskiej na Podlasiu, wołając: „prawdziwy to był sądny dzień, gdy ci kosynierzy zaśpiewali „Boże coś Polskę” i rzucili się na nas… walczyłem na Krymie z Francuzami i Anglikami, pod Inkermanem, byłem w wojnie z Turkami pod Kalafatem i Szumlą, a nic podobnego nie spotkałem”…

Dubiecki będąc żołnierzem oddziałów powstańczych zwracał w artykule uwagę na śmiałe ataki powstańców, które przerażały nieprzyjaciela. Powstańcy, mimo iż nie byli zbytnio przeszkoleni, źle uzbrojeni, zadawali śmiertelne razy wojskom rosyjskim. Przypominał o niezwykle trudnych warunkach, w jakich przyszło walczyć powstańcom. [Żołnierz] idąc do powstania, musiał niemal każdy dążyć tajemnemi ścieżkami, pewny, że jeżeli go Moskale pochwycą, zostanie powieszony lub wygnany. Często dołączywszy do punktu zbornego od razu musiał przystąpić do walki. Dubiecki podkreślał też, że żołnierz powstania styczniowego mie zaznał nigdy hańby kapitulacyi. W ciągu półtora rocznej prawie walki, ani jeden oddział polski nie złożył broni.(…) to jest chlubą niezwykłą ówczesnego żołnierza powstańca. Mimo poważnych strat, jakich doznawali Polacy, mimo zniechęcenia i osaczenia przez Rosjan, zwyciężeni i zdziesiątkowani nigdy się nie poddawali nawet wtedy, kiedy ginęły całe oddziały. Często w głodzie i chłodzie, w bezsenności, odcięci od świata, ukrywający się przed wrogiem i denuncjacją narażali życie by odzyskać wolność. Pośród lasów, bagien, trzęsawisk, puszcz bezdrożnych powstańcy styczniowi prowadzili ubogie życie partyzanckie. Ciągle musieli zmieniać stanowiska by oszukać wojska ruskie. Nauczyli się zasypiać w drodze, w marszu, kiwając się na koniu. Takiemi były losy żołnierza-powstańca. Bez względu na trudy, cierpienia, nędzę – żołd bowiem pospolicie był tylko na papierze, gdyż skarb świecił pustką – on się nie skarżył, walczył wielokroć jak bohater, ginął, a na jego mogile, ukrytej w głębi lasów, nie widziano nawet skleconego z drzewa krzyża – Moskale na to nie pozwalali.

Osobnym przypadkiem były zdrady, z którymi musieli zmierzyć się powstańcy. Obawiali się donosów. Szczególnie od kolaborantów i chłopów, którzy otrzymywali często nagrody za zdradzenie położenia oddziałów.

Tylko nieliczni chłopi dołączyli do powstania. Nie ogarnął ich ogień miłości do Ojczyzny, bowiem ciężkie warunki do życia i nieświadomość polityczna spowodowały obojętność chłopów na zryw patriotyczny. Zdarzało się, że po bitwie, stawali chłopi nad ciałami pomordowanych powstańców, obdzierali z odzieży i z bielizny poległych, rannych dobijano kłonicami. Ale chłopi też ratowali życie walczących. Narażając swoje życie i życie rodziny odszukiwali jeszcze żyjących, leżących w stosach poranionych powstańców i ukrywali ich w swoich zagrodach.

Archiwum Państwowe posiada liczne pamiątki po powstaniu styczniowym i powstańcach. Są listy osób represjonowanych, straconych, tych którym skonfiskowano majątki i wszelkie dobra, tych których skazano na wieloletnie więzienia lub zsyłki w głąb Rosji. Pośród dokumentów, listów, spisów można dostrzec nazwiska związane z Białą Podlaską i okolicami. Powstańcami często byli nasi przodkowie, którzy mając dość naginania karku pod butem Moskali podejmowali ryzyko utraty majątku, rodziny i życia.

Obok pięknych postaw patriotycznych były też te, już wspomniane, służalcze postawy donosicielskie. Istnieje wiele dokumentów pisanych przez urzędników, którym „uprzejmie donoszono”, a z kolei oni „uprzejmie donosili” władzom carskim o ruchach oddziałów powstańczych, o ich planach i działaniach. Do Wielmożnego Naczelnika Powiatu Bialskiego, do Jaśnie Wielmożnego Gubernatora Cywilnego Lubelskiego szły pisane z niewolniczą przymilnością liczne raporty.

Raport z 23 kwietnia 1863 r. z urzędu donosi się: iż w dniu dzisiejszym o godzinie 2 po południu przechodziła partya powstańców złożona z kilkuset ludzi, popsuła telegraf, zatrzymała karetę i furgony i zabrała niektóre paki i udała się w stronę Miedzyrzeca. Rzecz miała miejsce w Worońcu, a grupa powstańców, jak wynika z raportu, była dobrze uzbrojona.

19 kwietnia wójt gminy Międzyrzec Podlaski meldował usłużnie do Rządu Gubernialnego Lubelskiego o powieszeniu człowieka. Z „wielkim honorem” wójt pisał, iż w dniu wczorajszym przybyła do wsi Dołhy, około południa partyja powstańców od mniej więcej około 600 ludzi, a zabawiwszy do godziny czwartej wyszli nie wiadomo gdzie, powiesiwszy poprzedniego dnia Stefana Kościaniuka włościanina tejże wsi.   

W wielu pismach urzędnicy mieli zaszczyt donieść, bowiem tak formułowali nagłówki swoich pism urzędniczych. Z Białej do władz carskich „zaszczytnie donosił” zastępca naczelnika Miłkowski. Czy był to tylko urzędniczy obowiązek, wrodzona grzeczność i wyuczona kultura, duma z wykonanego zadania czy też strach przed ruskim zaborcą?

Z początkiem marca 1863 r. oddział powstańców konnych i pieszych składający się z około 100 ludzi przybył do Witoroża nocą (z 9 na 10 marca). Następnie udał się do Kąkolewnicy.
W Kąkolewnicy powstańcy skonfiskowali trzy konie i siodła do nich. Powstańcy zwani przez raportującego „bandami uzbrojonymi” powiesili w powiecie bialskim w gminie Trojanów włościanina Romaniuka, w gminie Cieleśnica dymisjonowanego żołnierza Franciszka Marczaka. W Osiecku zginął w ten sam sposób z rąk „bandy” kolonista Ludwik Sztejnke. W powiecie radzyńskim powieszono urlopowanego żołnierza Tomasza Biadunia.

O ruchach powstańców raporty wysyłano bardzo gęsto i często. Wójt gminy Janów skarżył się, że w maju 1863 r. powstańcy zabrali 6 trenzli skarbowych z Wydziału Stada Koni Rządowych i 4 koni prywatną własnością będących. Innym razem powstańcy zabrali 6 klaczy i 1 wałacha ze stada rządowego.

Pewnego dnia do Parczewa przybyło około 60 uzbrojonych ludzi (powstańców), a przywoławszy kasjera, ławników i mieszkańców chrześcijan i żydów odjęli wobec nich pieczęć ze skrzyni kasowej, następnie po zażądaniu kluczy otworzyli takową i zabrali znalezioną w sumie RS. 514 k. 7. gotowiznę, poczem udzielili kwit podpisany przez Krysińskiego i Zaleskiego i zaopatrzony pieczęcią z napisem Naczelnik Wojskowy Województwa Podlaskiego i udali się o godzinie 12 w nocy w dalszą drogę traktem Brzeskim.

Kolejny urzędowy donos informował, że 21 kwietnia od wsi Chotycze ku Białej przemieszczało się ze czterdziestu konnych powstańców.

24 lutego w Białej odbyła się publiczna licytacja rozmaitych rzeczy, których nikt kupować nie chciał przeprowadzona przez Kozaków. A ponieważ nie było chętnych na zagrabiony przez nich towar, cały rozlicytowali między sobą. Rzeczy te pochodziły z grabieży polskich domów. Obławiali się, kradnąc i niszcząc wszystko, co stało na ich drodze. Świadkiem tejże licytacji był policjant bialski Grzegorz Leszczyński, który zrelacjonował całe zdarzenie burmistrzowi miasta. Burmistrz na szczęście również i o tym wydarzeniu doniósł władzom w Lublinie.  

Kawałki sukna nowego kolorowego, nowe płótna, większe i mniejsze (nawet dziecinne) koszule, chustki szyfonowe, kolorowe, w kwiaty zupełnie nowe, nieużywane. Wiele z tych rzeczy zostało oddanych (skonfiskowanych) do Domu Badań.

W kwietniu 1863 r. powstańcy pojawili się w Pratulinie. Około godziny siódmej wieczorem sześciu konnych uzbrojonych w rewolwery, pistolety, pałasze i dubeltówki stawili się pod kancelarią wójta gminy. Tablicę z orłem w drobne kawałki pokruszyli, a następnie udawszy się do stajni dworskiej zabrali 3 konie własnością dziedzica Pratulin będące. Po tym zajściu udali się do wsi Bohukały i Zaczopki, gdzie zabrali włościanom pieniądze przeznaczone na podatek od podymnego zbierany, mający zasilić kasę powiatu. I takim sposobem pieniądze trafiły nie do urzędników tylko do powstańców.

Złożono też raport o znalezieniu zwłok w Lesie Chotyckim. Człowiek nieznany z nazwiska i pochodzenia został powieszony. Dowiodło tego dochodzenie, które wykazało, że powiesili go przechodzący powstańcy.

W kwietniu rzeczonego roku na miejscowość Kłoda napadło 4 uzbrojonych ludzi na koniach, którzy ujęli Jana Aptaczuka żołnierza dymisjonowanego z tejże miejscowości. Uwięziony, został powieszony w obecności świadków – sołtysa Maksyma Redki, Antona Popławskiego i Emiliana Trocewicza.

Upływa właśnie 160 lat od wybuchu powstania styczniowego. Coraz bardziej wydarzenia te zacierają się w umysłach współcześnie żyjących, często nie mogących pojąć gorącej żarliwości i miłości do Ojczyzny i poświęcenia powstańców. Utrzymanie i przetrwanie pamięci o bohaterach, nieraz cichych, leżących w bezimiennych mogiłach, należy do młodego pokolenia. Nie jest ważne czy powstanie było w swojej postaci zrywem o słusznej motywacji, można przecie wyliczać błędy w przygotowaniu, prowadzeniu działań wojennych, ilość pomordowanych, wygnanych z kraju, czy umierających w więzieniach. Ale należy sobie uświadomić, jak ważne dla tamtego pokolenia było odzyskanie niepodległości. Polacy, to naród kochający wolność i w ogromnej większości, byli oni zdeterminowani do realizacji marzeń o wolnej Polsce.

Archiwa Państwowe wychodzą naprzeciw zainteresowaniom poszukiwaczy historii i udostępniają na swych stronach ogrom dokumentów świadczących o bohaterstwie i codzienności nieco zapomnianych już powstańców. Dokumenty te są świadectwem aktywnego udziału mieszkańców Białej i okolic w walce o niepodległość. Ukazują też bezwzględność i brutalność władz carskich, które szukały najmniejszego pretekstu do pozbawienia wolności i życia Polaków.

Nam, żyjącym w roku 2023, nie pozostaje nic innego, jak tylko przechowywać pieczołowicie pamięć i oddawać powstańcom styczniowym roku 1863 należną chwałę i uszanowanie.

I jak pisał znany poeta Or-Ot:

 

Krzyżom zwalonym, zapadłym mogiłom,

Kopalniom czarnym w srebrnej dalekości,

Leżącym w grobie zmarnowanym siłom,

Żałobnym szczątkom okrwawionych kości,

Duchom, zbawionym przez życia męczeństwo,

Pamięć – kochanie – i błogosławieństwo!...

 

 

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Archiwum Państwowego www.szukajwarchiwach.gov.pl

(Zbiór Korotyńskich)

https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/12483056

Autor: Beata Zacharuk

Banery/Logo